Codziennie stykają się ze śmiercią, zmagając się z trudnymi tematami umierania i pochówków. Czy wiemy, jak naprawdę wygląda codzienność pracowników domów pogrzebowych? Najnowszy serial CANAL+ łamie tabu związane z tematem ostatniej drogi człowieka. To bezprecedensowa w polskiej telewizji historia świeżo emerytowanego listonosza Mieczysława Zasady (Robert Więckiewicz), który splotem przypadku z koniecznością otwiera własny zakład pogrzebowy i poznaje ten biznes od podszewki. Premiera serialu już 9 września w CANAL+ online i w CANAL+ Premium.
Spotkania i rozmowy z pracownikami i właścicielami zakładów pogrzebowych były kluczowe. Nawet najbardziej rozszalała wyobraźnia scenarzystów czasem bladła w porównaniu z wydarzeniami, które wydarzyły się naprawdę. Pragnąłem opowiedzieć tę historię tak, aby przyciągnąć przez ekran widzów w różnym wieku i nie pozwolić im od tego ekranu odejść.
Jacek Lusiński, pomysłodawca i reżyser MINUTY CISZY
copyrights: Renata z Worka Kości
copyrights: Renata z Worka Kości
copyrights: Renata z Worka Kości
RENATA Z WORKA KOŚCI
Branża pogrzebowa skrywa wiele sekretów i wiele… możliwości. Dla naszego zdrowia psychicznego nie musimy znać ich wszystkich, jednak na pewno powinniśmy znać każdą z dostępnych opcji pochówku oraz pewne ryzyka, które związane są z oddaniem naszego martwego ciała w obce ręce, takimi jak zaniedbania pracowników zakładów, handel zwłokami czy nekrofilia.
Tak, choć nadal większość trafia do ziemi. W Polsce działa ponad 60 spopielarni do obsługi poniżej 30% wszystkich pochówków. Dla porównania w Japonii kremuje się 99,97% zmarłych, w Chinach poniżej 50% (kremacja jest darmowa), w USA powyżej 55%, w Europie od ponad 87% w Szwajcarii po 10% w Rosji (prawdopodobnie tylko 27 krematoriów na terenie całego kraju).
Nie palimy żywych razem ze zmarłym mężem. Od V wieku n.e. w Afryce, w Chinach, w Egipcie i Grecji, a przede wszystkim w Indiach, kobiety pod presją rodziny ginęły na stosach. Jeśli któraś nie wyraziła zgody, była wypędzana, a nawet mordowana przez własnych krewnych. Mimo zakazu hinduskich władz niestety rytuał zwany sati wciąż jest okazjonalnie praktykowany na głębokiej prowincji. Oczywiście zawsze może być gorzej. W niektórych rejonach Indii wdowy zakopywano żywcem obok zmarłego męża.
Obowiązująca ustawa z 31 stycznia 1959 roku o cmentarzach i chowaniu zmarłych nie dopuszcza innych opcji, gdyż, cytując polityków, jest ona „niezgodna z naszą tradycją”. A może po prostu np. rozsypywanie prochów nie jest dochodowe? Przecież są neutralne sanitarnie, jak mówił sam Zbigniew Religa w czasach, gdy był ministrem zdrowia. Na marginesie: spośród 15,5 tys. obiektów cmentarnych jedynie 2 tysiące to cmentarze komunalne, resztę stanowią cmentarze parafialne. Jeśli rozsypiecie prochy i pochwalicie się komuś niezbyt dyskretnemu – grozi wam kara grzywny lub aresztu do 30 dni. A przecież jest tyle możliwości! Prochy można wysłać w kosmiczną misję funeralną, wystrzelić je w atmosferze, rozsypać do morza, rzeki, jeziora, zakopać w lesie albo zjeść, ale to już zupełnie inna historia.
W Europie do badań nad rozkładem ludzkich zwłok wykorzystuje się głównie truchła świń, choć powstała już „trupia farma” w Holandii (Academic Medical Center w Amsterdamie). W USA po słynnej Trupiej Farmie Billa Bassa, czyli Ośrodku Antropologii Sądowej Uniwersytetu Tennesse (Knoxville), otwarto sześć kolejnych. Na świecie są jeszcze dwie: po jednej w Australii i Kanadzie. W Polsce powstanie farmy śmierci blokuje paragraf 262 kodeksu karnego: „Kto znieważa zwłoki, prochy ludzkie lub miejsce spoczynku zmarłego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”.
W Polsce RACZEJ nie, na świecie zdarza się. Zakład pogrzebowy Sunset Mesa Funeral Home w Montrose w Kolorado, prowadzony przez matkę i córkę, sprzedawał części ciał swoich martwych klientów bez odpowiednich zgód. Bywało, że na handel szło miesięcznie 10 zwłok. Na stronie internetowej zakładu można było wybrać z menu poszukiwane organy czy części ciała, wypełnić kilka formularzy, kliknąć „dodaj do koszyka” i wprowadzić numer karty kredytowej. Nabywcy nie byli świadomi, że ciała pochodzą z kradzieży. W USA działa co najmniej 34 body brokerów, 25 z nich zarabia na tym procederze.
Cena nie jest taka oczywista, w końcu ich zakup to nielegalny proceder. Zależy od stanu zdrowia, warunków, w jakich żył zmarły i jego wieku. Szacuje się, że na czarnym rynku nasze zwłoki mogą być warte minimum 550 tysięcy dolarów. Np. czaszka z zębami 1200$, wątroba od 157 tysięcy do pół miliona $, serce od 120 tysięcy do miliona $, oczy 1500$... W krajach Trzeciego Świata ceny są znacznie niższe.
W Polsce nie ma specjalnej kontroli nad zakładami pogrzebowymi ani krematoriami. Kilka lat temu krążyła miejska legenda o pewnej spopielarni na południu Polski, która nie kremowała dostarczonych do niej zwłok, jednak była to jedynie plotka. W Polsce takie miejsca wciąż kojarzą nam się z obozami zagłady i patrzymy na nie nieufnie.W Noble, w północno-zachodniej Georgii, na pewnej posesji znaleziono 339 rozkładających się ciał, upchanych w szopach, zatopionych w stawie oraz poukładanych jedne na drugich w betonowej piwnicy. Niektóre zwłoki ubrane były jak do… pogrzebu, inne leżały w szpitalnych piżamach. Jedno z ciał w połowie wsadzone było do pieca, druga połowa pozostawała w trumnie. Taki widok ukazał się przerażonym policjantom na terenie Tri-State Crematory 15 lutego 2002 roku. Właściciel i jego syn, Thommy i Ray Brent Marsh, nigdy nie zdradzili czemu zaniedbali swoje obowiązki.
Jeśli uzyskasz zgodę i wykupisz pokaźne miejsce, to czemu nie? 72-letni Tshekede Bufton Pitso w ostatniej woli jasno i wyraźnie zażyczył sobie, by pochować go… w jego ukochanym samochodzie marki mercedes E500. Kiedy zmarł wiosną 2020 roku, jego zabalsamowane ciało upozowano na siedzeniu kierowcy, przypięto pasem, z rękami ułożonymi na kierownicy. Mercedes został umieszczony w głębokim dole, przykryty białym całunem i dopiero potem zasypany z pomocą koparki. Philip Allen, australijski biznesmen zajmujący się importem sprzętu car audio oraz kolekcjoner aut, również chce zostać pochowany w samochodzie. Jego wybór padł na wyjątkowe auto, którym jest sportowy coupe w style neoretro, Morgan Aeromax z 2008 roku, egzemplarz należący wcześniej do Richarda Hammonda z „Top Gear”, jeden ze stu wyprodukowanych przez Morgan Motor Company. Zwłoki Allena w luksusowym samochodzie zostaną umieszczone w szczelnym pojemniku. Na nim zostanie ustawiony blok betonu. Nie tylko ze względu na warunki atmosferyczne, ale także jako zabezpieczenie przed hienami cmentarnymi.
Tak! Kompostowanie zwłok zyskuje na popularności. Legalne w kilku stanach w USA zdobywa sobie zwolenników wśród osób, którym dobro planety szczególnie leży na sercu. Ciało układane jest w metalowym pojemniku w kształcie wanny uzupełnionym trocinami, lucerną i słomą. Całość wsuwa się do specjalnej komory, w której następuje naturalny, choć wspomagany odpowiednimi warunkami przyspieszony proces rozkładu. Przez 30 dni mikroby wykonują ciężką pracę, transformując nasze zwłoki w nawóz o objętości średnio około jednego metra sześciennego. W wyniku procesu „Natural Organic Reduction” powstaje z ludzkich zwłok bogata w minerały sucha ziemia. Bliscy zmarłego mogą z nią zrobić, co chcą. Cała usługa w ramach Urban Death Project Recompose, od odebrania zwłok po oddanie rodzinie kompostu z bliskiego, kosztuje 5 500 dolarów. Nie kompostuje się ciał zwierząt.
Escape room lub lodziarnię.
W maju 2021 roku wystawiono na sprzedaż na Facebook Marketplace w Michigan Airstream Funeral Coach, czyli… jedyny w swoim rodzaju karawan. Za jedyne 50 tysięcy dolarów można było kupić urządzony w nim escape room „Vampire’s Lair”, „Legowisko wampirów”. Zdaje się, że ktoś się skusił, bo oferta zniknęła. Unieruchomiony pojazd stał na przedmieściach Detroit.
Ciekawostka: Jednym z zadań w Vampire’s Lair jest na przykład przeciśnięcie się przez trumnę, bo tylko przez nią można wydostać się z escape roomu. Pojazd wyprodukowała firma Airstream, znana z nietypowych rozwiązań np. dla astronautów. W 1981 roku firma wprowadziła na rynek pojazd, który pomieścił 14 członków rodziny, trumnę i całe mnóstwo kwiatów, wiązanek czy wieńców. Autobus miał poruszać się między domem, kościołem i cmentarzem. W tamtym czasie koszt Airstream Funeral Coach wynosił 85 tysięcy dolarów, standardowy karawan kosztował 40 tysięcy. Niektórzy właściciele domów pogrzebowych życzyli sobie dodatkowych usprawnień i sprzętów w autobusie: radio, telewizor, kuchenka mikrofalowa, łazienka.Na zewnątrz pojazdu starano się nie epatować śmiercią, stąd pojazdy nie mają symboli domów pogrzebowych. Wyprodukowano jedynie 32 pojazdy w latach 1981-1991.
Tak! W Chinach i na Tajwanie: młode striptizerki przyciągają większą publikę na pogrzeby, a to już wiele znaczy w chińskiej kulturze. Większa impreza to większy szacunek dla zmarłego.
Zamiast tancerek na rurze, mogą też towarzyszyć zmarłemu w ostatniej drodze kobiece orkiestry marszowe lub cheerleaderki. Rodziny wynajmują także aktorów, piosenkarzy i kabareciarzy, by zabawić uczestników ceremonii, dowodząc w pokrętny sposób, że żywym wciąż powodzi się dobrze i cieszą się zdrowiem. Zwyczaj popularny jest na chińskich wsiach, ale przyszedł z Tajwanu, gdzie również jest praktykowany.
Martwa kandydatka na żonę warta jest około 15 tysięcy złotych! Nawet 3-miesięczne kobiece zwłoki są cenne. Do tak nietypowych ślubów prowadzi makabryczna tradycja małżeństwa duchów Chinach. Rytuał ten zwie się míng hūn ( 冥婚). Zmarły kawaler zwykle przynosi nieszczęście sobie w zaświatach i rodzinie w świecie żywych, dlatego choćby nawet po śmierci trzeba znaleźć mu żonę. Ciała dwójki zmarłych, po uprzedniej ceremonii ślubnej, zostają pochowane wspólnie w jednym grobie, w efekcie duchy nie są samotne i żyją w spokoju i szczęściu. Ciekawe, że zmarły chłopak musi mieć skończone zaledwie 12 lat, by zawrzeć pośmiertny związek. Ile dziewczyna – tego niestety nie wiem. Takie rzeczy nie tylko w Azji… We Francji w lipcu 2007 roku Martine poślubiła swego wybranka, który zmarł na raka tuż przed planowaną ceremonią. Zgody na zawarcie małżeństwa udzielił Nicolas Sarkozy (we Francji od 1959 roku możliwe jest zawarcie małżeństwa w tej specyficznej sytuacji). W okupowanej Warszawie również miał miejsce dość makabryczny ślub martwego Franza Kutschery i jego ciężarnej norweskiej narzeczonej w lipcu 1944 roku, ale to już zupełnie inna historia…
Autorka tekstu:
Renata Kuryłowicz / Renata z Worka Kości – specjalizuje się w temacie nekrofilii i kanibalizmu (o czym wykłada w Worku Kości oraz gościnnie na uczelniach wyższych), tworzy podcast, pisze i opowiada o antropologii śmierci, zbrodniach, egzekucjach i prawdziwej makabrze. Historyczka sztuki. Znawczyni tematyki z zakresu kryminalistyki i kryminologii.
Autorka bloga i podcastu true crime „Renata z Worka Kości” (dostępny na YT i platformach audio) oraz „Czarna Seria Renaty z Worka Kości” (dostępny na Audiotece).
Twórczyni pierwszego na świecie domu burleski i kryminału, a zarazem autorskiego cocktail baru Worek Kości (powstał w 2017 r.). Wieloletnia wydawczyni książek z doświadczeniem kierowania działem redakcji prozy zagranicznej (Prószyński i S-ka), literatury non-fiction (Świat Książki) oraz prowadzenia wydawnictwa jako współwłaścicielka (Wyd. Albatros).
Publikowała w polskiej edycji Playboya, w Magazynie Mademoiselle, na łamach Law Business Quality, Nowej Fantastyki oraz na Natemat.pl, Onet.pl i Elle Polska. Wystąpiła w audioserialu kryminalnym „Podcast”, który będzie miał premierę jesienią 2022 roku (produkcja Empik Go).Ma 47 lat, dwóch synów, trzy koty, od 8 lat wdowa.
https://www.facebook.com/renatazworkakosci
https://www.instagram.com/renata_z_worka_kosci/
https://www.youtube.com/RenatazWorkaKosci